Po spektakularnym zwycięstwie 5:2 nad Liverpoolem Real Madryt jest już jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wystarczy, że w rewanżu nie roztrwoni trzybramkowej zaliczki. Zapraszamy na zapowiedź meczu.  

Raz na górze, raz na dole 

Po szybkich dwóch ciosach ze strony Liverpoolu w pierwszym spotkaniu chyba mało kto się spodziewał, że tamten mecz zakończy się takim wynikiem. Po bardzo dobrym kwadransie gry gospodarzy później oglądaliśmy już tylko kanonadę “Królewskich”. Podopieczni Kloppa robili na boisku za statystów, a duet Vinicius Junior – Karim Benzema z pomocą Edera Militao urządził sobie pokaz strzelecki.  

Tamte wydarzenia pokazują, że w tym sezonie Liverpool miewa ogromne wahania formy. Kapitalne pierwsze kilkanaście minut, by przez resztę meczu być nieobecnym. Po tamtej druzgocącej porażce przeszedł bezbramkowy remis z Crystal Palace. Następnie “The Reds” odnieśli zwycięstwo 2:0 z Wolves i to niezapomniane 7:0 z Manchesterem United, które odbiło się szerokim echem w całym futbolowym świecie. Gdy wydawało się, że drużyna jest na dobrej drodze do stabilnej, wysokiej formy, przegrała z ostatnią drużyną ligi – Bournemouth.  

Powtórka z dwumeczu z Barceloną? 

Jednak Liverpool w przeszłości udowadniał, że potrafi odwracać losy dwumeczu. Tak było choćby w półfinale Ligi Mistrzów przed czterema laty, gdy przegrał 0:3 w Barcelonie, a w rewanżu na Anfield wygrał 4:0 i awansował w fenomenalnym stylu. Trent Alexander-Ardnold nie bez powodu wraca myślami do tamtego spotkania. – Musimy wyjść i zrobić coś specjalnego w Hiszpanii. Przypomina to sytuacje z Barceloną, gdzie wyszliśmy, nie mając nic do stracenia – zauważył Anglik.  

Alexander-Ardnold jest zdania, że jego drużyna przed rewanżem nic nie musi. – Oni mają przewagę trzech bramek, więc jak wyjdziemy i nie uda się awansować, to będzie ok, mieliśmy 3 bramki straty, jest jak jest. W związku z tym nie czujemy żadnej presji. Wyjdziemy, aby wygrać spotkanie, aby postarać się przejść dalej. Nie wyjdziemy z nastawieniem, że już po wszystkim. Wciąż wierzymy. Wiemy, że będzie bardzo ciężko, ale też wiemy, że jesteśmy w stanie zdobywać bramki. Będziemy potrzebować idealnego spotkania, aby przejść dalej, jednak nigdy nie mów nigdy – stwierdził Trent.  

Real zagra, jakby tamtego rezultatu nie było 

W podobnym tonie wypowiadał się stoper Realu Madryt Eder Militao, który przyznał, że w poprzednich latach Real często balansował na granicy awansu. – Ten wieczór w Liverpoolu był jednym z najbardziej historycznych w moim sportowym życiu. Liverpool ma jednak superskład i nie chcemy teraz zostać zaskoczeni w domu. Niektórzy ludzie uważają, że dwumecz jest zakończony, ale ja oczekuję wielkiego wieczoru ze starciem dwóch klubów z największą historią w futbolu. To prawda, że Real Madryt ma bardzo dużą przewagę, ale ciągle mamy do rozegrania 90 minut i dwumecz nie jest zamknięty – mówił Brazylijczyk.  

– W poprzednich edycjach Ligi Mistrzów doświadczaliśmy sytuacji, które były na granicy i wiemy, że mamy z nich wnioski do wyciągnięcia. Liverpool poprawił się w ostatnich meczach i wszyscy oglądaliśmy spotkanie z Manchesterem United. Byli w nim spektakularni. Spodziewamy się innego Liverpoolu w Madrycie niż tego na Anfield, bo muszą podjąć ryzyko, by strzelić gola. Dla nas wyzwaniem jest taka gra, jakbyśmy nie pamiętali o zwycięstwie 5:2. Pomoże nam fakt, że zagramy przed naszymi kibicami. Liverpool będzie czuć ogromną presję i każda minuta bez ich gola będzie naszym sukcesem. Mieliśmy w ostatnim czasie swoje problemy, ale jestem przekonany, że odmienimy to w tym meczu – dodał Militao.  

Nikt nie chce nakładać zbędnej presji 

Jak widać, obaj zawodnicy zrzucają presję na stronę przeciwną i obaj mają trochę racji. Jeśli Liverpool nie awansuje, nikt nie będzie miał im tego za złe, biorąc pod uwagę wynik pierwszego meczu. Jednak wraz z upływającym czasem frustracja u podopiecznych Juergena Kloppa będzie niewątpliwie narastać. Z kolei Real nawet może sobie pozwolić na porażkę, jednak gdyby sensacyjnie nie udało mu się dostać do ćwierćfinału, fani “Królewskich” będą z przykrością pamiętać o tym jeszcze przez długie lata. Warto natomiast odnotować, że zaledwie dwa razy Real nie awansował dalej, gdy wygrywał pierwsze spotkanie w dwumeczu. Takich dwumeczów było 37. To pokazuje, że “The Reds” muszą zagrać wybitnie, by jakkolwiek móc myśleć o odwróceniu tego, co już jest, przynajmniej według nas - przesądzone.  

Przewidywane składy 

Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militao, Rudiger, Nacho; Modric, Tchouameni, Kroos; Valverde, Benzema, Vinicius Jr 

Liverpool: Alisson; Alexander-Arnold, Konate, Van Dijk, Robertson; Fabinho, Henderson; Salah, Jota, Nunez; Gakpo 

Typy bukmacherskie 

Zakład bez remisu: Zwycięstwo Realu Madryt (kurs 1,68). Nie ulega wątpliwościom, że gospodarze środowej rywalizacji zagrają tak, jakby w pierwszym meczu padł remis. Liverpool zrobi wszystko co w jego mocy, by napsuć krwi “Królewskim”, jednak to może i tak być za mało. Real czuje się świetnie w kontrach i granie z trzybramkową zaliczką jest dla niego idealnym rozwiązaniem.  

Obie drużyny strzelą gola (kurs 1,51). Goście rzucą się do ataku i będą chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę, która pozwoli im na podtrzymanie marzeń o awansie. Nie wykluczamy, że nawet uda im się jako pierwszym trafić do siatki, ale nie zakładamy też scenariusza, w którym tylko jeden zespół strzela gole. Nawet jeśli Liverpool trafi kilkukrotnie, to prędzej czy później nadzieje się na bramkę Realu Madryt. 

Gdzie oglądać i typować? 

Początek meczu Real Madryt – Liverpool w środę, 15 marca o godzinie 21:00. Transmisja dostępna będzie w Polsacie Sport Premium 1. My to spotkanie typujemy u bukmachera STS, który oferuje atrakcyjne kursy i szeroką ofertę. Nie masz jeszcze konta?

 

##https://typer.pl/idz/sts##ZAREJESTRUJ_SIĘ_$$